Strona:Wacław Sieroszewski - W szponach.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak!... — westchnął. — W otwartem polu, z bronią w ręku... jawnie i śmiało... bronić swych praw i swego honoru!... O Boże, Boże, daj, abym i ja kiedyś!...
Potarł czoło ręką i przeszedł się po celi.
— Muszę do nich napisać!... Muszę dowiedzieć się!... Jak to dobrze, że dają tu te „odpowiedzi od Redakcji“!
„Numer“ odesłał „lewicy“, a sam siadł niezwłocznie do pisania listu.
Nie było to rzeczą łatwą, gdyż pytań było tak dużo, a papieru miał tak mało...