Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łowa już o świcie odpłynęła na Ocean na połów ryb.
W Hajaki przenocowaliśmy w małej oberży japońskiej. Tegoż dnia jeszcze najęliśmy konie wierzchowe i przewodnika a nazajutrz rano wyruszyliśmy przez lasy do Piratori. Droga zupełnie podobna do naszych poleskich albo wołyńskich, biegła głuchą puszczą liściastą. Ogromne dęby, buki, klony, wiązy i orzechy a gdzie wilgotno — olchy i świerki, łączyły się z sobą wysoko koronami, niby arkady gotyckiego tumu. Zwoje bluszczu i różnych pnączy oplatały tu i owdzie potężne pnie, ale naogół nie tworzyły nieprzebytej gęstwiny. Owszem, między drzewami przeloty były dość duże i wolne, o ile nie wypełniało ich podszycie wielkich paproci, głogów, leszczyny, derenia i sumaków, które tu dorastały rozmiarów naszych grusz i jabłoni. Liście tych pięknych drzew już miały purpurową barwę, która jak płomień pożarów błyskała w mroku lasów. Ajnowie uważają sumaki za drzewa

92