Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(Sachalinie)!... — zwrócił się do Bronisia. — Bądź błogosławiony!...
Rozległy się krzyki, klaskanie w dłonie, pieśni. Kobiety utworzyły za naszemi plecami wielkie koło i, przysiadając, przykucając, odtańczyły „święty taniec“. A myśmy wciąż pili i pili, od czasu do czasu posyłając za siebie wtył kobietom i młodzieńcom niedopitą czarę (paczieś).
Sąsiedzi, gładząc brody, przysięgali sobie wieczną przyjaźń, przysięgli ją nam wszyscy obecni w kole... Lały się łzy rozczulenia, płynęła szerokim potokiem „sake“ pod wznoszone „ochraniaczami“ wąsy, — wesołość, krzyki, piski i pieśni, wzmagały się z każdą nową kolejką. Już i kolejki porzucono nawet, każdy pił z kim chciał i kiedy chciał...
Wreszcie Ekaś-tepa zerwał się i otoczony wiankiem kobiet zaczął tańczyć taniec „niedźwiedzia“. Inni również zerwali się i cała chata zawirowała w podskokach, napełniła się pomrukiwaniem i rykiem niedźwiedzim... każdy miał

89