Osiedle, po sybirsku „zaimka“, Zagnańskich leżało tuż za miastem, niedaleko od resztek starej kozackiej fortecy. Zwało się „Pohulanką“, gdyż za dawnych czasów miejskie kupiectwo miało zwyczaj na wiosnę wyjeżdżać zbiorowo z rodzinami, jadłem, samowarami, napitkami, na tamtejsze wzgórza, porosłe gajem brzozowym, aby stamtąd przyglądać się, jak lody pękają na rzece i strzałami, hucznemi wiwatami, licznemi toastami, witać przybywającą po długiej zimie wiosnę. Tutaj też odbywały się dwa razy do roku, w początkach lata oraz w jesieni, ludowe igrzyska.
Czasy te dawno minęły.
Obecnie na szczycie gliniastego pagóreczka wznosił się obszerny dom z przywartym doń zboku młynem, który poznać było można po białej, pokrywającej dach i przyzby, mącznej kurzawie, oraz pochyłym deptaku, wyglądającym z pod krytej słomą szopy.
Nieopodal stały śpichrze, stodoły i stajnie — dostatnie, z dobrego budulca i dobrze utrzymane, a jeszcze dalej, na wszystkie strony ciągnęły się pola
Strona:Wacław Sieroszewski - Topiel.djvu/32
Wygląd
Ta strona została przepisana.
II.