Strona:Wacław Sieroszewski - Risztau, Pustelnia w górach - Czukcze.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i pił herbatę ze spodeczka, trzymając go elegancko w trzech palcach, zwrócił ku niemu swą brodatą twarz i powtórzył poważnie:
— Selim zaniesie!
— Zgubiłem pieniądze w ostatniej przygodzie — odezwał się z zakłopotaniem Stanisław — i nie mogę ruszyć się z miejsca, póki nie otrzymam odpowiedzi na mój list.
— Mój Boże, jeszcze tego brakowało! — wykrzyknęła pani Strasiewiczowa.
Wszyscy milczeli.
— Nic pan nie mówiłeś! A dużo? — flegmatycznie zapytał Szymon.
— Niedużo; najgorsza rzecz, że czekać muszę. Nie mówiłem zaś, bo na cóżby się zdało?... odrobić tego nie można.
— Racja... jeżeli odrobić nie można... — widocznie nad czymś rozmyślając, powtórzył Szymon.
— Owszem, można — przerwał Jurek. — My z Selimem pójdziemy jutro po śladach i — znajdziemy! — zakończył energicznie. — Gdzie pan nosił pieniądze?
— Miałem je w zielonym woreczku na szyi. Sznureczek musiał się przerwać... a po takich włóczyłem się wertepach, że doprawdy szkoda czasu. Wpadły może w jaką szparę, a od tej chwili i deszcze nieraz były, i wiatry wiały... Niech w każdym razie Selim jutro listy odniesie; to pewniejsze.
Selim, który uważnie słuchał, choć nic nie rozumiał, życzliwie kiwnął głową.
— Teraz proszę, niechże już pan je: jajecznica