leją — myślał z goryczą o ludziach. — Ba! gdyby był wiedział, że się wszystko tak rychło skończy, może... nie rozpychałby tak gwałtownie, nie deptał, wdzierając się wyżej... Wszak nie mógł inaczej... pracował dla siebie, dla chleba... Ale gdyby mu zostawili trochę więcej czasu, wypłaciłby się, oddał... Tak wszyscy przecie... Szczęśliwi ci, którzy, tocząc kruszynę, wierzą i upewniają drugich, że pchają góry przed sobą.
Ale natychmiast wyobraźnia jego ruchliwa i czuła przedstawiła mn zupełnie inny obraz... Widział całe morze drobnych drgnień pojedyńczej woli, składających się na potężne, majestatyczne ruchy dziejowej fali... Ci działają, których wysiłki zlewają się harmonijnie z ruchami wszystkich... ku słońcu. Cierpią, fala wyrzuca ich często, wiatr w pianę rozbija, ale — żyją!... On nie ciągnął nigdy w stronę przeciwną, ale nie żył... był bierny, istniał, jak kamień istnieje; więc nie będzie miał nieśmiertelności, nie będzie miał własnym piętnem naznaczonych czynów, a teraz nie ma spokoju; zostanie po nim tylko puste miejsce i żal u blizkich mu osób...
O tak: trzeba, aby każdy czyn, każdy ruch nasz zawierał jasną cząstkę ideału, inaczej... wszystko jest śmiercią, znikomością, martwotą... powtarzał sobie. Ale wszystkie te uwagi, rozmowy, rozmyślania w istocie ślizgały się po wierzchu jego świadomości. Wszystko mroziła, pozbawiała życia jakaś zimna, twarda bryła, w jaką stężała nagle jego dusza, jaką czuł wciąż wewnątrz siebie, gdzieś w okolicy serca. Marzenia posępne jak zmora nie słuchały żadnych
Strona:Wacław Sieroszewski - Risztau, Pustelnia w górach - Czukcze.djvu/139
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.