Strona:Wacław Sieroszewski - Ol-Soni Kisań.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

statek jest wyrokiem Niebiosów, że życiem kierują prądy zaświatowe, oraz nie bać się trudów życia, jest cnotą mędrca!...
Tłum szeptał niewyraźnie.
— Eee! — rozległy się wreszcie głosy, lecz pochwały nie ucieszyły Ju-chon-juk’a, gdyż chwila skupionej ciszy, jaką prosta przyzwoitość każę zachować słuchaczom po każdej mądrej mowie, nie odpowiadał według niego ilości cytat, zaczerpniętych przezeń pracowicie ze starych dzieł.
— Albo się oni na czem poznają?!... — mruczał do siedzącego obok Kim-non-czi’ego, który coraz niespokojniej przerzucał swe notatki.
Mówiło jeszcze kilku mówców. Wszyscy nawoływali do jedności, do zgody, mówili o korzyściach, płynących z umiarkowania, ze spokoju i mądrości. Tłum kaszlał, kichał i szeptał coraz głośniej. Wreszcie powstał z kolei Kim-noo-czi i wszystko znów ucichło, zamarło, wszystkie spojrzenia zestrzeliły się w jednym kierunku.
— Słuchajcie rodacy!
Nie przeczę, że cnota jest rzeczą przyjemną, a mądrość celem dostojnym. Ale nie zaprzeczycie również, że człowiek ciemny, aby zapoznać się z istotą cnoty, musi posiąść ukształcenie, że nędzarz głodny potrzebuje zjeść kaszy, aby mógł rozmyślać o mądrości, że człowiek wyczerpany i przeciążony pracą musi się wyspać i mieć chwilkę czasu, aby myśli jego dostały skrzydeł.