Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nych wprawdzie, ale już cichnących. Miał strzaskane maszty, podarte żagle, porwane liny, ale był cały. Gorzej, że Beniowski, uderzony ułamkiem rei w czasie ratowania statku, zaniemógł ciężko i nawet tracił chwilami przytomność.
Meder i Bielski używali całej swej sztuki, aby go ratować. Rozporządzanie okrętem przeszło całkowicie na korpus oficerski, na Chruszczowa i Czurina, którzy nie wiedzieli co robić. Gdy tak sprzeczali się co do kierunku, los chciał, że z pod niknących na widnokręgu burzliwych obłoków wysunęła się nagle ciemna plama wyspy. Ku niej więc z radością skierowali skołataną swą nawę.