Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czurin po naszej stronie i majtkowie Chołodiłowa też — pocieszał Stiepanowa Łoginow starszy.
— Dosyć!... Cicho!... Urbański idzie!... Stiepanow, wołają ciebie na przód okrętu.
— Stiepanow!... Stiepanow!... Gdzie jest Stiepanow!?... — wołał Urbański.
Oficer spojrzał na wołającego wilczym wzrokiem i odszedł wolno w stronę kołowrotu kotwicznego, gdzie już kręcili się majtkowie.
Beniowski kazał zatrzymać wysłańca Ochotynowego i udał się do kajuty pisać odpowiedź. Zamiast tego jednak zamyślił się głęboko z oczami utkwionemi w tem miejscu pisma, gdzie Ochotyn donosił, że Stiepanow wraz z panną Niłowówną oraz kilkunastu towarzyszami pragnie zostać na wyspie i do niego, Ochotyna, się przyłączyć. Na dowód czego przesyłał własnoręczny list Stiepanowa. List pełen był dobrze mu znanych oskarżeń, żalów zdradliwych i złośliwych podejrzeń na niego, Beniowskiego; uderzył go wszakże nowy dodatek, czyniony niby w imieniu Nastazji, utyskującej na swój los okropny, na swe przymusowe więzienie i prześladówanie mdłością wstrętnego jej nadewszystko zabójcy jej ojca...
Beniowski wstał i, choć małą była kajuta, zrobil ruch, jakgdyby chciał chodzić, co czynił zawsze w chwili głębokiej wewnętrznej rozterki. Zatrzymał się jednak wobec niemożności dalszego posuwania kroku, otrząsł się z zamyślenia, znowu list przejrzał, wreszcie dumnie podniósł po-