Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pełnie. Zawsze jest z nich pewien pożytek: nie wciąż kradną i rozbijają i nie wszyscy — mówił mi jeden z dawnych mieszkańców Charbinu.
Takich miast kolejowych, powstających wzdłuż linii, jest dużo. Wszystkie do siebie podobne, jednakowo zabudowane, brudne, brzydkie, koszarowe. Wyjątek stanowią Port-Artur i Dalnij.
Są to miasta-rywale, mające namiętnych stronników i przeciwników wśród sfer wyższych i niższych. Nawet zewnętrznie przedstawiają one zupełne przeciwieństwo.
Dalnij jest to czyste, dobrze urządzone miasteczko z szerokiemi ulicami, ze stylowymi pałacykami, umiejętnie rozmieszczonymi, z oświetleniem elektrycznem, telefonami i wszelkiemi dogodnościami współczesnej miejscowości. Niema natomiast naturalnego portu, wielka zatoka otwiera się wprost w morze, i dla ochrony statków od fal, sztucznie sypana jest obecnie tama z ogromnych głazów. Za to posiada pyszną przystań, po której pociągi będą dochodziły do samych statków, tak, że przesiadanie się z wagonów do kajut odbywać się będzie z wielką łatwością i wygodą. Ekspres obecnie idzie wprost do Dalnija, a stamtąd ekspresowe parowce odchodzą tego samego dnia do Szanghaju i Nagasaki.