Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy potrzebne były chłopu pieniądze, czy to w zimie z powodu jakiej biedy, czy to w lecie przed omłotem zboża, czy na podatki, zaprzęgał konia, brał bat do ręki i udawał się z „zaimki“ do swej stolicy, do swego przydrożnego sioła, gdzie miał dom i całe obejście; tam czekał cierpliwie taborów kupieckich i wypadku. Na gościńcu syberyjskim, przy wielkiej mnogości przewozu i ruchu, wypadki były rzeczą zwykłą: to koń padł, to wóz się złamał, to woźnica zachorował. O zarobek nie było trudno.
— A co ci woźnice zjadali mięsa, jaj, drobiu, słoniny — nie do uwierzenia! Ile potrzebowali kaszy, mąki, kartofli, kapusty! Zawsze było za mało. Baby nasze nie mogły nadążyć sadzić. Konie też miały wartość, dobrego zawsze można było sprzedać, a i złego brali. I baran w cenie był, i świnia... — opowiadają chłopi o tych legendowych już czasach.
I tak było w istocie.
Kolej wszytko zmieniła odrazu.
Zarobki przy budowie kolei i na kolei, słabo związane z miejscowem rolnictwem, nieznane i nietrwałe, wymagają przedewszystkiem ciągłego pobytu na linii, potrzebują robotnika ruchliwego, łatwo przerzucającego się z miejsca na miejsce,