Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki z jedwabiem, drogimi kamieniami, suknem lub herbatą bywały w mgnieniu oka odcięte, porwane i uniesione przez rącze, szalejące w biegu konie. Ale syberyjscy furmani, którzy sami nieraz w młodości urządzali podobne wyprawy, doskonale znali obyczaje zbójeckie, niebezpieczne uwały i wsie rozbójnicze, strzegli się napastników i mężnie bronili towarów... Stąd to w miejscach, gdzie „swawolono“, stały gęsto krzyże na mogiłach pomordowanych ludzi.
Podobne smętne krzyże przydrożne zdarzały się często również koło miast, gdzie gnieździły się odmienne organizacye rozbójnicze, towarzystwa łotrzyków, polujących na bogatych kupców, na przejezdnych, wiozących pieniądze. Strzegł się więc kupiec syberyjski, krył ze swymi interesami, z posiadaniem lub odbiorem gotówki, gdyż nigdy nie wiedział, czy go nie śledzą drapieżne jastrzębie oczy. Podróżni starali się jeździć gromadkami, gdyż nawet przejazd pocztą nie zawsze bywał bezpieczny, tak zwani zaś „przyjaciele“ czyli „wolna poczta“, chociaż wybornie zorganizowana i znacznie tańsza, żadnej nie dawała gwarancyi i wiele zbrodni leży na jej sumieniu. Zresztą zuchwali zbóje na nikogo nie zwracali uwagi. W roku 1894 na stacyi Kemiltej, pod samą wsią, pięciu opryszków według wszelkich prawideł sztuki wojen-