dragon, najeżdżając na Szumskiego. Wiktor wyjął srebrną dwudziestówkę i rzucił pod nogi dorożkarza.
— Prowaliwaj! Pszoł!...
Skrzydła mu rosły u nóg, ale żelazna wola hamowała kroki. Nie śpiesząc się, doszedł do rogu, nie śpiesząc się, odszukał Perłowa, wszedł i zapytał o właściciela lub zarządzającego.
— Właściciel w Moskwie, a zarządzający bywa w rannych godzinach.
— Do godziny jedenastej! — dorzucił drugi subiekt.
— Dobrze!
Wyszedł i, nieznacznie zerkając za siebie zaczął krążyć po ulicach. Nie, nikt go nie śledził. Co robić? Wracać do hotelu i dziś jeszcze wyjeżdżać! Ale w pobliżu hotelu zauważył, że »nieczysto«, że u oświetlonego acetylenem wejścia stoi nieśmiertelna figura w kortowym paltocie i czarnym meloniku. Wyminął takiegoż jegomości na rogu ulicy, który mocno mu się przyjrzał...
Pomyślał chwilkę i ruszył ulicami, pełnemi łuny zachodu.
Nagłe spostrzegł przy bramie biały, niepozorny szyld miejscowej gazety.
Wszedł do redakcyi i zapytał o adres mecenasa Zwierzynieckiego. Z sąsiedniego po-
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/403
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c2/Wac%C5%82aw_Sieroszewski_-_Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo%2C_By%C4%87_albo_nie_by%C4%87%2C_Tu%C5%82acze.djvu/page403-1024px-Wac%C5%82aw_Sieroszewski_-_Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo%2C_By%C4%87_albo_nie_by%C4%87%2C_Tu%C5%82acze.djvu.jpg)