Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiedziałem: siłą mię tylko stąd wygnacie... siłą!...
— Wygnamy, ojcze!... Nic nas nie wstrzyma!... My lepszą budujemy przyszłość... nie dla siebie lecz dla ojczyzny... dla całego narodu... dla ludzkości!... Nic nas nie wstrzyma!... Czas zniszczyć ciemięstwo, przemoc, nienawiść, chciwość i, ojca ich — powszechną niepewność bytu...

...I znów, niby wicher zdmuchnął, znikły złudne dźwięki i obrazy...

... — Synu!... synu!... Żegnaj jedyny mój ukochany!...
Przez gęstą kratę, przez drucianą siatkę, obmierzłą jak błoto bluźnięte w chorą źrenice, widzi twarz droższą nad wszystko, oblicze śmiertelne blade w koronie białych włosów...
Jeno oczy utkwione w nim płoną jak żagwie, zdają się przepalać mury, popielić kraty, trawić przeszkody, przestrzeń i samo rozwiewać powietrze... Czuje pieszczotliwe ich ciepło na powiekach, na ustach, na czole... Płyną z nich ciurkiem dwie strugi siwych łez... Pod