Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówił Stefan, patrząc na nią z głębokiem przywiązaniem.
— A ty? — pytał z niechcenia.
— Ach, gdybyś tylko więcej siedział w domu!
— Niepodobna!
Tu wyliczał jej cały szereg niezbędnych, gospodarczych robót i krótkie ich terminy.
— Chyba wieczorami w zimie, gdyż we dnie trzeba będzie jeździć do młyna, zwozić drzewo, siano, wreszcie odstawiać do miasta mąkę na sprzedaż.
Słuchała ze spuszczoną głową. On nie widział jej zasmuconej twarzy i snuł dalej swe gospodarcze plany. Mówił o koniecznem zwiększeniu zasiewów, o zamierzonym na przyszły rok karczunku przyległego do jego pól modrzewiowego gaiku, o budowie chlewu dla bydła...
— Wszystko ściśle się z sobą wiąże. Jeden koń, to za mało, gdyż w jednego nie podobna orać. Będziemy musieli dokupić drugiego, co wymaga znowu zwiększenia pokosów... W każdej kulturze obszar samodzielnego gospodarstwa przedstawia pewną objektywną wielkość. Tutaj można prowadzić tylko intensywną gospodarkę, która opłaca się dopiero przy dwunastu morgach zasiewu...
— Sam nie podołasz!
— Najmę. Wszystko obliczyłem. Krowę ku-