Strona:Wacław Sieroszewski - Latorośle.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krok od nich«, Piotruś mógłby był nie iść, bo miał »swego Niemca«, ale namyśliwszy się, poszedł także. Strych, to takie dla każdego ciekawe miejsce, są tam różne rzeczy, wyrzucone i zapomniane przez starszych, z których dość kurz zdmuchnąć, aby odzyskały swą wartość. Prócz tego na strychu jest zupełnie inaczej, niż na całym świecie. Ścian niema, tylko sufit — cała chmura żółto przeświecających gontów, które, jeżeli długo na nie spoglądać, zdają się zlatywać na głowę. Wśród nich, niby gwiazdki, przeświecają słoneczne dziureczki, tryskają smugi światła ze szczelin, które niewiadomo, gdzie są, a których może nawet wcale niema. W kątach, po bokach,