Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zabezpieczone od napaści wichrów i wody. Często spotykałem zasiewy rozmyte przez powodzie, wpół zasypane przez piach, widziałem ryż bardzo splątany, poczerniały i wbity w błoto ulewą, widziałem na zagonach chwasty i późną jesienią zboża przejrzałe na pniu.
Na południu półwyspu pola są mniejsze, staranniej uprawne i w obejściu się z roślinami łatwo wyczuć wpływy japońskie; na północy i zachodzie całkowicie panują sposoby i zwyczaje zapożyczone z Chin północnych i Mandżuryi. Przeważają też tam pola zaorane w długie, zlekka wygięte zagony, obsadzone na miedzach drzewami oraz obszerne pola ryżowe, okolone wysokiemi groblami.
Nawozów używają Korejczycy mniej, niż ich bogatsi sąsiedzi, i o wiele gorszego gatunku. W całym kraju znane są mierzwy bydlęce, nawozy ludzkie, próchnica, popiół, wapno oraz wzmacnianie roli w azot przez zasiew bobu, ale użyźniać pola ryżowe za pomocą kompostów rybich zaczęto dopiero niedawno w prowincyach południowych za przykładem kolonistów japońskich. Nawozów zielonych, stosowanych z powodzeniem już w całej Japonii, Korejczycy nie znają dotychczas.
Jeżeli mimo to urodzaje w Korei wypadają pomyślnie, a nawet świetnie, przypisać to należy wielkiej żyzności wulkanicznej gleby korejskiej, zasycanej wciąż przez gwałtownie wietrzejące gnejsy i granity oraz obfitej wilgoci długiego i ciepłego lata.