Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


VI.
Dolina Anbion’u. Rolnictwo.

Pola, pola bez końca... Rude role i rude rżyska, przecięte licznymi jarami, w których płyną bystre potoki. Na potokach zawsze te same garbate mostki na cienkich nóżkach, nad potokami zawsze te same szare wsi, chaty zbudowane z mułu i kamienia, nakryte słomianemi strzechami.
Maleją one i zapadają się tem głębiej w wąwozy, im wyżej wznosi się ogólny poziom doliny. Wreszcie okolica wydaje się zupełnie bezludną pustynią, przez którą samotnie biegnie od miasta Anbion[1] ubogi, opuszczony telegraf.

An-bion, stolica powiatu, pozostał daleko za nami Słynie z wyrobu papieru oraz prowadzi handel ryżem,

  1. Korejczycy piszą An-pion, gdyż w korejskiem abecadle niema litery b, lecz p po m, n, l wymawia się jak b; z tego powodu pisownia An-bion została przyjęta na mapach europejskich.