Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

starej odzieży, popsute kapelusze i znoszone obuwie wiszą na gałęziach drzew, zostawione tam przez pobożnych przechodniów. Niekiedy obok stoją maluchne, ubogie kapliczki, wzniesione na cześć zwierząt i ptaków, niszczących szkodliwe dla rolnictwa owady[1].
Podobne, kamienne ołtarze, również pod staremi drzewami, stoją na każdej prawie przełęczy i są poświęcone Duchowi Gór (San-szin-riön albo Sań-sillion)[2], opiekunowi myśliwców, strażnikowi żeńszenia. Ołtarze te mają pośrodku małe wgłębienia, w których mieści się figurka albo wizerunek mężczyzny z dzikiem spojrzeniem, jadącego na tygrysie. Tygrys jest wysłańcem i wcieleniem tego boga, uważanego za bardzo groźnego ducha, któremu należy pilnie składać przeznaczoną dlań garstkę ryżu.

Bardzo często spotykałem też w pobliżu wsi niewielkie ołtarze duchów „Siń-dzan“, które poznać można po obrazku groźnego rycerza z podpisem: „jestem Duchem, który tu mieszka“. Duchów tych istnieje aż 80,000 i każdy z nich dowodzi licznym pułkiem podwładnych.

  1. „Czczą Korejczycy bóstwo drzewa, któremu składają ofiary koło nowego roku. Po skończonej ofierze wchodzą do lasu i zaklinają boga. Ptaki, będące tam, duszą w ręku, rozdzierają i patrzą we wnętrznościach, czy tam dużo jest ziarna, z czego wróżą, że rok będzie urodzajny. Jeżeli znajdują kamyki, przepowiadają klęskę“. („The China Review“ Vol. XIV, p. 224).
  2. San — szczyt góry, silliön — duch, istota niewiadoma.