Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/489

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wśród nich wygięte dachy dworskie, strzelały szpice kiosków.
Zdawało się, że niema końca tym „Starym i Nowym ogrodom Rozkoszy“.
Nagle wydało mi się, że dostrzegam widmo starca, który daremnie szuka wśród nich kąta, gdzieby bezpiecznie mógł złożyć senną, zbolałą głowę...
Straszne zaiste wcielenie nieszczęsnej przeszłości korejskiej.

KONIEC.