Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odmówił. Dwadzieścia razy zwracali się doń, wciąż odmawiał, aż spadły nakraj susze niezmierne. Wtedy wydać ją musiał. Ministrowie kazali jej zażyć truciznę, lecz ponieważ nie chciała umierać i skopała nawet nogami dostojników, co jej czarę przynieśli, postanowiono udusić ją między podwójnemi drzwiami, aby stało się zadość prawu, i ona umarła, nietknięta rękami ludzkiemi. Pochowano ją za bramą południową (pałacu), tam, gdzie teraz poselstwo rosyjskie. Król nie mógł jej zapomnieć, ani pocieszyć się po jej śmierci: wciąż ciągnął na jej mogiłę. Przedtem bywało najwyżej po dwa „wyjścia“ (ku-don) na miesiąc, teraz uczyniło się ich 29, a więc codzień w małym miesiącu, a w dużym został jeden tylko dzień wolny.
W zamęt popadły wszystkie sprawy; urzędnicy nie jedli, nie spali, nie robili nic, gdyż musieli towarzyszyć królowi przy „wyjściach“. A król wciąż siedział na mogile królowej, wzdychał i płakał. Dwadzieścia razy ministrowie przedstawiali mu, że nie należy tak bardzo rozpaczać, że powinien swe drogocenne zdrowie szanować. Nic nie pomagało. Wtedy umyślili ciało w nocy wykopać i wywieźć daleko. Lecz przyśniła się królowi nieboszczka żona i ostrzegła go o zamiarze ministrów.
— Dobrze, niech mię odkopią, lecz niech pochowają mię, gdzie wskaże twoja królewska chorągiew — powiedziała mu, znikając. Król wezwał ministrów i wyjawił im, że wie o ich zamiarach. A gdy się zlękli, rzekł im, że daje swe przyzwolenie, byle pochowali ciało