Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

strzegać wszelkich obyczajów towarzyskich, prawideł, przesądów, uważając je za „mądrość wieków“ — stało się kanonem dobrze wychowanego jań-bania i każdego szanującego się Korejczyka.
— Mo-gu-ra-gi!... mo-gu-ra-gi!... — powtarza inteligentny Korejczyk, oznaczając tym wyrazem dążenie do wewnętrznej doskonałości oraz ćwiczenie się w myśleniu oderwanem.
Znaczy ono „żaba“ i nie obowiązuje do ujawniania na zewnątrz cnót posiadanych. Przeciwnie obowiązuje do panowania nad swemi uczuciami, zarówno złemi, jak dobremi. Korejczyk z towarzystwa nie gniewa się, nie krzyczy, nie unosi, ale nie cieszy się też, nie dziwi niczemu i do niczego nie zapala... Łagodna wyrozumiałość z domieszką sceptycyzmu powinna zdobić jego rozumowania...
Na szczęście ta „żaba“ umysłowa, pilnie szczepiona przez chińskich myślicieli na tutejszym gruncie w ciągu wielu stuleci, nie pożarła jeszcze całkiem duszy nieszczęśliwego ludu. Już w „Jö-cżi-son-nam“ z XV stulecia wspomniany jest zaszczytnie Köm-gun, który w czasie suszy, kiedy lud sprzedawał własne dzieci, aby zdobyć środki do życia, nie przyjął swej części zboża, nadesłanej mu przez rząd; ukradli ją wprawdzie urzędnicy i otruli go, aby ich nie wydał. Tam również w spisie znakomitych obywateli wymieniony jest Kim-hu-cżik, z którego grobu wybiegł odgłos łkania i skłonił króla Silla do wprowadzenia reform,