Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


IX.
Wąwozy. Legenda. Przełęcz.

Słońce wyjrzało na chwilę z za chmur i czarny wąwóz ze spienioną rzeką na dnie, ubrany czerwoną, żółtą i blado-zieloną roślinnością jesienną, zagrał pysznemi barwami. Możeby mię nawet zachwycił, gdybym nie widział przedtem w Japonii krajobrazów podobnych, a o wiele wspanialszych.
Biedny kraj, pokrzywdzony pod wszystkimi względami!
— Słuchajcie, ton-sä, czy wy znacie obce strony? Czy bywaliście za granicą?
— Nie, panie, znam tylko moją ziemię, Koreę... A pana ojczyzna czy daleko stąd? Czy pan jest cokolwiek Rosyaninem?!
— Pole... Pole!.. — powtórzył kilkakrotnie. — Nie znam takiego narodu... Nigdy o nim nie słyszałem!..
Wyłożyłem mu małą lekcyę geografii. Słuchał uważnie i nawet przytakiwał.