Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na wieszadłach i sznurach. W ławach pełno było mąki, kaszy, cennego, przejrzystego jak lód ryżu, pełno suszonych owoców, przypraw rozmaitych, jak u najbogatszego króla. Solonego mięsa i ryby znalazł całe becze. Połcie słoniny, długie na pół wieprza, wisiały rzędami.
Tomek wprost głowę stracił od tej obfitości. Ale szept królewny „uciekaj!... śpiesz się!...“ poganiał go. Schwycił kierpce, ciepłą cuhę na ramiona zarzucił, kapelusz z piórkiem, zamiast podartej czapki, na głowę wsadził, ciupagę stalową, co lepsza, wybrał, raczki[1] lekkie w samą miarę dla siebie. Potem wór naładował do wierzchu sucharami, mięsem suszonem, szybko zapalił smolniak, jakich było tu dużo przygotowanych z wosku z żywicą, parę ich jeszcze za pas zatknął, jeszcze coś niecoś z rzeczy potrzebnych przy worze utroczył, skoczył do królewny, która wciąż stała, nasłuchując u zewnętrznego okna, spojrzał do jej więzienia, na jej miłą postać, krzyknął:

— Bywaj zdrowa!... Czekaj!... Powrócę!... Chyba, że zginę!...

  1. Raczki, krzywe żelazka, podobne do haczyków, które górale podwiązują pod obuwiem, aby ułatwić sobie chodzenie po twardym, śliskim śniegu.