Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i powiedzieć „Dordżij“ — jak on kazał... Pamiętasz?!...
— Ach, braciszku, wołałabym zastać tutaj!... Wybudowalibyśmy sobie chatę...
— A zima?... Osiem miesięcy zimy... Nie wytrzymamy... Sama widzisz, jak ubyło zwierzyny... Musielibyśmy wciąż za nią koczować, jak tunguzi! Nie, kochana jedyny dla nas ratunek — dostać się teraz do ludzi i im wcześniej, tem lepiej!... U Dordżija przeczekamy rewolucję, musi się przecie skończyć...