Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




O, tak: Szag-dur nie nudził się od czasu przyjazdu Hani. Nie nudziła się również Tu-sziur, gdyż cierpiała; nie nudziła się Geril-tu, pilnie słuchająca znoszonych zewsząd o cudzoziemcach płotek.
— Cagan Chotun (Biała Pani), — tak nazywali Mongołowie Hankę... — wyszła sama dziś na łąkę i rwała kwiaty... Poco ona rwała kwiaty, nie wiemy... Ot, tak: trzymała je w garści! Wtem przychodzi Szag-dur i bierze od niej kwiaty i nosi za nią, niewiadomo poco, jak stary osieł gałązkę karagany!... — opowiadał z ożywieniem Ałtyn-Cha-ra-ci.
— O, tak, nosił za nią cały czas! I wciąż mówił bez końca... A ona się śmiała... — dogadywały inne dzieci.

— Ty, Geril-tu Chotun[1], zwróciłabyś uwagę na Tu-sziur. Ten „oros“ „Śmierć Tygrysa“ wciąż

  1. „Chotun“ i „Chanum“ — znaczy to samo: pani, gospodyni, często w potocznej mowie używa się naprzemian.