Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nasz dźwięczny język, nasze pieśni, nasze legendy, nasze dążenia... Bo my dążymy do pokoju, do zgody ludów, do łagodności obyczajów, tok potrzebnych dla bezpieczeństwa naszych stad... Cóż, kiedy wkoło są drapieżco, kłamcy i rozbójnicy!... Wszystko to jest w naszych legendach... o Gesser Chanie, o „Synu Nieba“, o Idyge... wszystko to jest w naszych księgach... Jak zbliżycie się do nas i poznacie wielkie znaczenie Mongolji nietylko dla Azji, ale dla wszechświata, to może zostaniecie z nami!? Przecież myśmy opanowali pół świata: zdobyli Chiny, Indje, Małą Azję, Kaukaz i byli... za Wisłą!...
Marko Polo, bogaty, wykształcony wenecjanin w XIII w., bawił na dworze naszego cesarza Kubłaj Chana dwadzieścia lat!... I bardzo był zadowolony. Teraz wiele rzeczy zmieniło się na lepsze... Buddyzm złagodził obyczaje!... My jesteśmy teraz najbardziej sprawiedliwym i ludzkim narodem na świecie!... Co ja zresztą będę dowodzili... Sami zobaczycie... Tylko myślę, że się przekonacie... Ty, Władek, lubisz konie i polowanie, a gdzie znajdziesz lepsze konie i lepszą zwierzynę... dzikie barany, antylopy, dzikie osły i konie, niedźwiedzie, kozły i jaki... Co? He!... A pani... — zwrócił się do Hanki. — Pani tak pięknie haftuje... Tu-sziur nachwalić się nie może zręczności palców pani... I tak ładnie pani w naszem ubraniu!... Tu cicho spokojnie — a tam: gwałty, rozboje, mordy, okrucieństwo!...