Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cały wraz z trzema klejnotami Dgarmy i przykazaniami Adibuddy: Ukojeniem w Nirwanie, Mądrością w Nauce, Zgodą w Współdziałaniu... Pasterze w spokoju mogą paść swe stada na zielonych zboczach gór po koniec doczesnego istnienia!...
Gdy się ocknął, w ciemnościach majaczyły przed nim długie szopy warsztatów lotniczych. Bywał tu wielokroć. Wierzchowiec sam skierował się do małego domku na uboczu, gdzie w oknach błyszczało jeszcze światło. Podczas gdy wiązał konia, zaskrzypiały drzwi i ozwał się głos:
— Kto tam?
— Ja, Szag-dur!...
— Cóż takiego, że przyjeżdżasz tak późno?!...
— Ważne nowiny, zaraz powiem. Macie herbatę?...
— Mamy.
— To dobrze, bo głodny jestem szalenie. Nie jadłem obiadu, nie miałem czasu...
— Cóż takiego?... Czy wojna?!...
— Nie, nie!... Zaraz opowiem...
— Może o Hance coś? — spytał z głębi sionki Domicki.
— Zaraz opowiem...
— Więc chodźże!... Czego stoisz?...
— Bo taki jestem szczęśliwy... Wciąż dzieją się cuda... Wyobraźcie sobie...
Prawie gwałtem pociągnęli go do małego pokoiku, gdzie wraz z Domickim, mieszkali Kor-