Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MORSKA

Pojechał bronić ojczyzny. (do Razina) Co znaczą w istocie te badania?... Czy los mój już przesądzony? Bo jeżeli tak, to po co to wszystko?

(Sypniewski wpatruje się z przejęciem i tajnem uwielbieniem w Morską, Sonia śledzi za niemi zazdrośnie)
RAZIN

Nie, bynajmniej i bardzo dużo zależy od tego, co pani powie!

MORSKA

Prosiłabym, żeby mię nie pytano o sprawy osobiste. One nie mają chyba nic wspólnego z polityką!

SONIA

My tu nie prowadzimy konwersacji salonowej. Pani obowiązana odpowiadać na wszelkie pytania.

MORSKA (do Razina z godnością)

Zeznam wszystko, co się tyczy majątku i spraw gospodarczych, co może ulżyć losowi moich domowników.

RAZIN

Radzę pani, żeby mówiła bezwzględną prawdę i wyraziła szczerą skruchę. Wszystko wtedy dobrze się ułoży; my bardzo potrzebujemy inteligentnej pomocy obywateli kraju i nie zwracamy uwagi na przeszłość osób, które zechcą nam pomagać w wielkiej, twórczej robocie, w budowaniu nowego, lepszego życia. Inteligencja opuściła lud w tej jego godzinie próby i to jest jej grzechem. Pani zo-