Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
RAZIN
(kołysząc się do taktu)

Ach, sławno! Zupełnie jak na Wołdze!... Jezioro jak rzeka... blask słońca... dal wody... jęk pieśni... samowar... Ach, zupełnie, zupełnie... Saratowska gubernia!... Nieprawda, Sofia Abromowna?

SONIA (sucho)

Nie wiem. Nie byłam...

(spostrzega Sypniewskiego, który już dobrą chwilę jak ukazał się we drzwiach na prawo, zatrzymał się na progu, słuchał pieśni, poczem obrzucił scenę wzrokiem. Twarz wykrzywia się mu zlekka bólem, podnosi rękę do oczu i czoła)
SONIA
(podchodzi do niego i pyta z troską)

Co ci, Felo? Znowu migrena...?

SYPNIEWSKI

Ach, nie! Lekki zawrót... Stanowczo jestem przepracowany.

(zbliża się do stołu)

Towarzysze, wielka nowina: wojska nasze wzięły Radzymin!

SARNOWSKIJ

Urra!

SYPNIEWSKI

Tak!

(uroczyście)