Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Takie chamy! I źrą jak szarańcza... Wszystko zeżarli... kawy, herbaty ani szczypty nie zostało...

SONIA

No, no; przestań ryczeć! Herbatę mam, podaj imbryk!

( Wojciechowa opuszcza fartuch, idzie do stołu, bierze imbryk i podchodzi z nim do Soni, która wyjmuje z kufra srebrną puszkę i nabiera z niej łyżeczką herbatę)
WOJCIECHOWA
(spogląda na puszkę i wykrzykuje żywo)

Nijak to nasze!...

SONIA (surowo)

Było, a teraz... rządowe! Bułeczki do herbaty masz?...

WOJCIECHOWA

Jakie tam bułeczki?! Powiedziałam, że wszystko zziarli...

SONIA (groźnie)

Co?... Czegoś im dała? Uprzedzałam cię, że ty odpowiadasz... Dość tej komedji! Mają być zaraz... Inaczej dostaniesz pięćdziesiąt plag!

WOJCIECHOWA

Ja?...

SONIA

Ty. Won i wracaj z bułkami!

WOJCIECHOWA
(bierze się pod boki)

To wy takie komunisty?! Wy nie komunisty, wy po-