Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZOSIA

Soku niema! Wszystko wypiły bolszewniki.

(podaje kubek I żołnierzowi)
I ŻOŁNIERZ
(pije i spogląda z upodobaniem na Zosię)

Znamy to: zabrały Niemce, zafasowały Austrjaki, wypiły Moskale, a dla nas, Polaków, zostały same... puste uśmiechy!

II ŻOŁNIERZ

A wyby, niewiasty, doprawdy czego poszukały... bo kiszki grają taki marsz ojczysty, że... ha! Uf!... Jak gorąco!... (zdejmuje hełm)

MORSKA (gorączkowo)

Niech panowie siadają, niech wypoczną... Każę poszukać na folwarku, może jaka kura zbłąkana została...

(Lasota kiwa głową i robi żołnierzom zapraszający gest)
CHOŁUPKO

Znajdzie się, znajdzie... Zaraz poślemy ludzi...

(Morska, Chołupko, Marcinek, Zosia podsuwają żołnierzom fotele, ci zdejmują hełmy, rozwalają się w fotelach i piją wodę, podaną przez Wojciechową, przytrzymując karabiny kolanami. Tylko żołnierz I pozostaje w hełmie i nie siada. Lasota, który przyjaźnie uśmiecha się, podkręcając wąsa, pokazuje od czasu do czasu Marcinkowi jakby chwyt broni.)
WOJCIECHOWA

Oj, kochaneczki moje, kochaneczki, jak toście się spocili, zgrzali, zdyszeli, nas ratując... Pójdę ja, poszukam, może jeszcze co znajdę...

(wychodzi na lewo. Morska, która jest w ciągłym niepokoju, przechodzi od schodów przez scenę do Lasoty.)