Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przynajmniej nie słyszałem... A po rusku wśród nich dużo umie... To wybieg wojenny!... Chcą nas zatrzymać... Ja nie czekam i wam radzę, towarzyszu, też nie zwlekać... Chodźcie z nami... Zatrzymałem naumyślnie furmankę...

(staje w progu; słychać strzały)

A co?... Spieszcie się...

RAZIN (kładzie na stole słuchawkę)

W takim razie... zaraz... Zaczekajcie na mnie chwileczkę.. Tylko wezmę papiery.

(Razin odchodzi we drzwi na lewo; Sarnowskij znika na ganku, widać jak przebiega mimo okna do wozu i gramoli się nań, znowu słychać strzały już bliżej, wóz rusza... Przez pusty „hall“ przebiega ze drzwi na lewo na schody Wojciechowa i pędzi na górę wołając:)
SCENA PIĄTA
Wojciechowa.
WOJCIECHOWA

Paniusiu, paniusiu... Niema ich... poszli!...

(znika we drzwiach górnej galerji i widać ją biegnącą tam na prawo)
SCENA SZÓSTA
Razin, Gułaj.
RAZIN
(wychodzi w komisarskiej czapce z gwiazdką na głowie, z kufereczkiem w ręku. Staje pośrodku, spogląda w okno i woła:)

Aha! już go niema!... Uciekł!... A to świnia!...

(We wnętrzu na górnej galerji nawprost widowni ukazuje się głowa Morskiej. Spostrzega Razina i cofa się, potem przechodzi na lewą stronę galerji. Razin kieruje ku drzwiom; wtem na ganku pojawia się Gułaj z kilkoma żołnierzami, z drzwi na prawo wysuwa się Beznosy)