Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   274   —

ani strzałów salutowych; nie wiedział nic o zamachu, jaki dokonało stronnictwo rządowe, dowiedziawszy się o jego chorobie, ani o rozruchach miejskiego motłochu, który rozbił i zrabował sklepy kupca Kazarinowa i pokuszał się nawet owładnąć rządowemi składami wódki i futer.
W krótkich chwilach przebłysków świadomości, wydało mu się, że rozpoznaje, jak przez mgłę, pochyloną nad sobą miłą twarz Nastazji, lecz skoro przytomność zaczęła wracać, Nastazja znikła i czy to było urojenie, czy prawda, nie wiedział, gdyż wstydził się pytać.
Zaraz zresztą napłynęły setki ważniejszych spraw. Przyszedł Chruszczów i powiadomił go, że lody na rzece nareszcie ruszyły, że Kamczadale z dalekich ułusów niewiadomo, w jakim celu ciągną do miasta pod wodzą Orunczy, że wreszcie połączone załogi Wierchniego Ostroga i Niżnie-Kamczacka również szykują wyprawę, że w samem mieście głucho nurtuje wśród mieszkańców bunt, pomimo wymuszonej na nich uroczystej przysięgi.
— Któż im kazał przysięgać?
— Panow kazał za poradą, zdaje się, Stiepanowa i nas do tego zmusił... W samej załodze naszej o mało nie wybuchły z tego powodu swary, gdyż Panow, Baturin i inni oficerowie żądali, aby przysięgano na wierność cesarzewiczowi Pawłowi Piotrowiczowi, a Kuzniecow i czerń nie chcieli przysięgać nikomu, ino nieboszczykowi