Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   223   —

szne swe podejrzenia, upewniał o swej przyjaźni, opowiadał szczegółowo przebieg śledztwa, które niezbicie wykazało płonność złośliwych oskarżeń Izmaiłowa.
— Zadurzył się i głupstw narobił, których sam teraz żałuje!... — mówił urzędnik o siostrzeńcu. — Aby ostatecznie przyszedł do siebie, kazałem mu wyjechać do Wierchniego Ostroga i nie ruszać się stamtąd nigdzie bez mego pozwolenia. Tymczasem Kuzniecow wywiezie ową trojańską Helenę tutejszą, powód nowej wojny domowej. Proszę was więc, Auguście Samuelowiczu, nie mówcie nic o tem naczelnikowi do czasu, aż się wszystko uspokoi. Stary bardzo się tem wszystkiem przejmuje, a jest ogromnie ostatniemi czasy, może z braku zdrowia, a może z nadmiaru wesołości... drażliwy!... Sam mu przy sposobności w wesołym tonie opowiem owo homeryckie uganianie się za wdziękami niewieściemi... niezwykłe w tak zimnym klimacie!... Tymczasem zaś przyjmijcie ode mnie, Auguście Samuelowiczu, podarunek ślubny, który zdawna w przyjaźni swej gotowałem dla was, ale wręczyć nie miałem okazji!...
Tu położył na stole kiesę złota oraz kazał kozakowi rozłożyć przyniesiony w zawiniątku błam soboli.
— Królewski to zaiście podarunek, pozwolicie jednak, przyjacielu, iż ze względu na skromne me stanowisko i małe zasługi, nie mogę uwa-