Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   27   —

— Tak!...
— Niegdyś hrabia!? Co?
— Tak!...
— Jakże się tu dostał? — spytał Niłow wymijająco w trzeciej osobie i zwrócił czerwony nos w stronę Norina.
— Jeniec wojenny! — odpowiedział szybko Beniowski.
— Aaa!... Mamy tu już takiego? Jakżeto go zwać? Zapomniałem!
— Kazimierz Bielski, Wasza Wysoka Szlachetność! — podpowiedział Norin.
— Tak, tak! Kazimierz Bielski!... Dosyć!... Następny!...
— Winblath. Major szwedzki. Jeniec wojenny...
Gdy tak wszystkich obszedł, znowu stanął Niłow pośrodku sieni, ogromny, posępny, na tle jasności bijącej z otwartych drzwi świetlicy, dotknął ręką siwiejącego wąsa i mruknął z lekkiem zająknięciem:
— Tak!... Wszyscy więc byliście żołnierzami i nawet... oficerami!... Ale dla mnie teraz jesteście tylko krnąbrnemi i niewdzięcznemi dziećmi Jej Cesarskiej Mości, Miłościwej Pani Naszej Carowej Wszechrosji, przysłanemi tutaj z Jej rozkazu i woli na karę, pokutę i poprawę... Dlatego zapomnijcie raz na zawsze o waszej przeszłości, wyrzućcie z głowy pyszne myśli i szkodliwe filozofje, albowiem nie ścierpię ich!... Ułagodźcie zmącone dusze w pracy, w posłu-