Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XVII.

Czułosznikow sprowadził nareszcie z Wierchniego Ostroga swego kuzyna Koleskowa, gracza nad graczami.
Mocno podskubana spółka Kazarinowa nabrała otuchy. Czekano z niecierpliwością okazji, aby się zmierzyć z Beniowskim. Proskuriakow ofiarował się w tym celu dać bal „z racji otwarcia szkoły“. Wszystko zależało od Beniowskiego, który dla niewiadomych przyczyn zwłóczył, ociągał się, odkładał.
— Boi się!... — zadecydował Czułosznikow.
— Boi się!... — powtórzyło miasto.
Cała miejscowa sympatja była, rozumie się, po stronie kędzierzawego Kieszy Koleskowa, który świetnie tańczył „gołubcia“, brząkał na bałabajce i prócz tego był „swój“.
Większość kobiet oświadczyła się za nim i tylko niektóre ośmielały się jeszcze twierdzić, że „Beniowski bądź co bądź piękniejszy“...
Kiesza czuł, że jest bohaterem chwili, wie-