Tam powstał też jakowyś ruch. Oddziały przesuwały się na tyłach, wydłużały linję bojową, wyginały ją jak sierp księżyca.
— Nauczyły się i te pohańce szyki, widzę, sprawiać!... — szepnął rycerz Błękitny.
W tej chwili wrócili wysłańcy.
— Nie dopuścili nas! Starszyzna nie pozwoliła nam nawet gadać z chłopami. Mówią: Niech Król Jegomość przyjdzie do nas, a przyjmiemy go jak ojca ze czcią i miłością. Poddamy się pod Jego miłościwe rozkazy, gdyż tego tylko pragniemy. Przyszliśmy wyzwolić go z niewoli rycerskiej, ale z rycerzami gadać nie chcemy... Siła nas teraz razem, to są grzeczni, a jak do domów się rozejdziemy, to znowu nas dusić zaczną zosobna!...
— Bezczelni — nędznicy!... Wytępić ich!... — gorączkował się rycerz Rondel.
— Tak, tak!... Niema co!... Uderzyć na nich!... — zahuczały głosy.
— A któż na was siać i orać będzie?... — pytał Król ze smutkiem.
— Zresztą nie damy rady!... Roztropniej cofnąć się i wysłać do obozu tajemnych gońców, którzyby do chłopów trafili! — radził rycerz Biały.
— Zapewne, że lepiej zwlec, aż nadciągnie wojewoda Skowroń!... — przywtórzył rycerz Błękitny.
Już kazał Król trąbić do odwrotu, gdy niedaleko z poza nierówności ziemi wychyliły się sznury ciemnych, drobnych, chyżo naprzód pomykających postaci:
— Wilki! — szepnął Król, poprawił się na siodle i dobył miecza. Cały jego orszak i całe nieduże doborowe wojsko uczyniło to wraz bez rozkazu. Król szybko wydał rozkazy. Zmienił szyk bojowy, sformował wojsko w kwadrat, czołem na cztery świata strony. A zaraz wysłał na stracenie dwa oddziały konnicy, aby nieprzyjaciół wstrzymała: jeden przeciw Wilkom, drugi przeciw chłopom, którzy też z wielkim wrzaskiem ruszyli do boju.
Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/63
Wygląd
Ta strona została skorygowana.