Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A ponad wszystko górowała ochotą i urodą królewna, cała ubrana biało i srebrno z ponsową jeno różą na piersiach. Oczy wszystkich goniły za nią, a na kogo padł uśmiech jej i spojrzenie, robiło mu się błogo na sercu, jakby musnął go ciepły promyk słońca.
— Widać, że zaloty mego brata nie są już tak wstrętne ni dla Króla Jegomości, ani nawet dla Królewny, skoro może się tak bawić! — mruknął młodszy Tatura do otaczającej go starszyzny wojskowej.
— Abo to nasz pan nie wspaniały mężczyzna, nie znakomity rycerz i dostojnik, nie pan nad pany, nie pierwszy w królestwie mocarz i bogacz?! Czegóż to mu brak!? — podchwycił głośno Goleń.
— Rozumie się! — przywtórzyli inni. — A jacy to teraz wszyscy dla nas grzeczni!
— Podchodzą, kłaniają się, uśmiechają!
— Pytają o zdrowie, częstują!
— Przedtym to nas nie widzieli!
— Dopiero kiedy bieda, kiedy z wrogiem walczyć i krew przelewać, to przypomnieli nas sobie!... — robili uwagi setnicy i tysiącznicy oddziałów w posrebrzanych hełmach i pancerzach, kiwając głowami na pokojowych dworzan, którzy co chwila podchodzili do nich i próbowali zawiązać z niemi rozmowę.
Jeden tylko z setników, młodziuchny, smukły wojownik, nie wtrącał się do rozmów i nawet pytany nie odpowiadał towarzyszom, jakby ich nie słyszał. Urzeczone oczy jego szły wciąż za królewną, gasły jak przysute chmurą gwiazdy, kiedy ona znikała, i rozbłyskały, gdy się zbliżała. Aż towarzysze zaczęli się z niego wyśmiewać:
— Hej, Czarnolas, strzeż się!... Żołd ci przestaną wypłacać, będą pokazywać ino zdaleka królewnę i dosyć!
— Zobaczycie: on się jeszcze w tan puści, aby się jej przypodobać...
— Co to, to nie! Skacze jak niedźwiedź!...
Wtym umilkli, gdyż w pobliżu znalazła się królewna i szła wprost ku nim, prowadzona przez wystrojonego jak lalka dworaka.