Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
372
WIERZENIA.

patrzał zdziwiony na matkę, w jurcie głęboka zapanowała cisza. Oczy chorej gorączkowo płonęły, ręce jej drżały... dziecko ociągało się... wreszcie wyrzekło: Ty umrzesz. I odrazu chora zbladła i uspokoiła się. Kazała się umyć, uczesać, ubrać do trumny w najlepsze suknie i łagodnie, życzliwie, prawie wesołe, rozmawiała z otaczającymi, rozdawała pamiątki (kräräska). Takie ubieranie i umywanie przedśmiertne robią jakuci, a szczególnej jakutki cząsto przed zgonem, żeby nie robić kłopotu ze swem ciałem. Jakuci boją się trupów, brzydzą się nimi, nawet gdy to są osoby najbliższe. Umierający starają się spędzić ostatnie chwile, o ile się da, najprzyjemniej:
— „Przyślij mi topionego masła, wódki, mięsa, jeżeli masz... Umieram i chcę raz jeszcze spróbować wszystkiego, co dobre na ziemi“... prosił mnie przez krewnych swych, ubogi sąsiad, cieśla Marsatyng (Nam uł., 1887 r.). Dwóch bogaczów, których śmierci byłem blizkim świadkiem, na kilka godzin przed zgonem, przekonani, że go nie unikną, kazali zabić swe ulubione konie, jedli mięso, tłuszcz i weselili się w kole domowników. Żadnych wyrzutów sumienia, żalu za złe uczynki, żadnej skruchy, strachu kary lub pragnienia narody. Co najwyżej marzy jakut, aby przeleżał spokojnie do końca wieków jako posąg lodowy w wiecznych lodach swej ziemi, żeby czuł nad sobą krzyż drewniany, nagrobek postawiony drogiemi rękami, żeby szumiały nad nim stare, znane drzewa i życie kipiało w koło, znane i miłe...
— Ciężko umierać na obczyźnie „mówili mi nieraz. Lecz aby dusza dostała się łatwiej do państwa wiecznego spokoju, aby odbyła podróż przez ową „niezmierzoną pustynię“ mniej lub więcej dogodnie, żeby nie szła piechotą, trzeba zabić bydlę[1] (chajliga), Rozumie się że tłuste konie, byki są do takiego użytku najlepsze, ale nie każdego stać na to. Krowy i cielęta dusze umarłych muszą pędzić przed sobą lub ciągnąć za sznur, obwiązany koło rogów, ale i to lepiej niż nic. Mięso „chajlige“ zjadają przedewszystkiem domownicy i cieśle, robiący trumnę, kopiący dół, wreszcie sąsiedzi, schodzący się tłumnie, aby wyrazić swe współczucie. Najbiedniejszy jakut nie zawaha się zabić ostatniego bydlęcia na pogrzeb członka rodziny.

— „Jeżeli chcesz, żebyśmy podjęli się roboty“... odpowiedzili jakuci Kenürachu kozakowi, który chciał umarłemu tam bratu postawić krzyż i pomnik „to musisz zabić bydlę, cielę lub rena... Na mogile twego brata, nie była przelana krew, my lękamy się!“ (Wierchoj. uł., 1884 r.). Jeżeli po śmierci bogatego Jakuta krewni na „chajlige“ marne zabiją bydlę, duchy będą prześladowały nieboszczyka^,wołając: „Co to, takie marne bydlątko... Twoja śmierć, twoje „chajlige!“ A nieboszczyk z kolei nie omieszka odpłacić żywym (Nam. uł., 1887 r.). W razie ciężkiej agonii, stawiają koło

  1. Pojęcie o długiej, pośmiertnej podróży jest bezwarunkowo związane z pojęciem o dalekiej, dawno porzuconej ojczyźnie. Dusza wraca do niej. Patrz niżej.