Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówi, żeby dać, więc, ja daję, bo ona jest mądra!...
Podsunął banknot bliżej Nawrockiej i zdjął zeń palce.
— Niech pani bierze!... — rzekł rzucając bystre spojrzenie na wypiekami pokrytą twarz wahającej się dziewczyny. — I niech pani napisze mi tu pokwitowanie.
— O tak, my odeślemy natychmiast, jak tylko staniemy w kraju!... szepnęła, pokonywując się.
— Możecie odesłać, możecie nie odesłać, nie o to chodzi!... Chcę mieć kwit, że pani wzięła to ode mnie dla pana Wojnarta!... A reszta — wasza rzecz!... Pogładził siwą brodę z pewnem zniecierpliwieniem i rzucił okiem na stojący na biurku zegar.
Nawrocka spiesznie pisała pokwitowanie.