Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

brych uczynków. Bo każdy naród ma na ziemi swój dom, swoje miejsce, swoją ojczyznę, tylko Izrael nie ma swojej ojczyzny. On wszędzie jest obcy... On nie ma swego kraju... on wszędzie w gościnie... On nie ma swego chłopa... swego robotnika, coby orał, siał, dobywał z tej ziemi dla niego bogactwo. On musi siedzieć na cudzym karku... Wy powiadacie, że on jest pasożyt i to prawda, że on jest pasożyt... Wy mówicie, że on marnuje cudzą kulturę, zabiera ją, przerabia na swoją i tak jest: on to robi... Bo żeby tego nie robić, to on albo musi przestać być sobą, przestać być Żydem, albo zdobyć sobie swoją ziemię, stworzyć sobie swego chłopa, swego robotnika, któremuby on za zabraną pracę oddawał swoją żydowską myśl, swoją żydowską sztukę, swój żydowski obyczaj i swoją religję... Dopóki tego niema, to Żyd musi wszędzie być Żydem, musi szachrować, musi cudze zabierać... musi siebie przed wszystkimi bronić i wszyscy go muszą nienawidzić i on musi wszystkich nienawidzić... Dlatego to tak trudno być uczciwym Żydowi, dlatego to Żyd musi rozmaite rzeczy robić, któremi sam gardzi... I przyzwyczaił się on do tego brudu wszelkiego, i poniżenia, i pogardy przez wieki i to jest wielka boleść... Więc mądrzy Żydzi powiedzieli sobie, że trzeba dać Żydom ojczyznę. Ale powiedzieć łatwo, zrobić zaś bardzo trudno... Na to mało majątków takich bogaczów, jak Rotszyld, Montefiore, Hirsz... Mało majątków żydowskich