Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziemy i dlaczego mamy się wynosić, kiedy to tak dobrze nasz kraj jak ich, kiedy my tam już pięćset lat siedzimy i pracą swoją budowaliśmy tamto państwo... Ale Polacy, to najbardziej fanatyczny i reakcyjny naród na świecie... Oniby tylko chcieli wszystko nam Żydom zabrać, korzystać z cudzej pracy... Oni są nacjonaliści, reakcjonaliści, agresiści!
— Oho!...
— Łże!...
— Dosyć!...
— Nie pozwalamy!...
Odezwały się groźne pomruki wśród polskiej gromadki.
— A co widzicie!... Oni nie chcą mi pozwolić nawet mówić!... Oni tylko dla siebie uznają wolność słowa, a jak kto o nich chce śpiewać piosenki, albo mówi nieprzyjemną dla nich prawdę, to oni zaraz: „nie pozwalam“! Na szczęście to nie jest polski sejm, to jest rewolucyjne rosyjskie zebranie i ręce wasze, panowie Polacy, są za krótkie...
— Proszę jednak się streszczać i nie używać jątrzących wyrażeń... Przypominam, że nie o antysemityzmie mieliśmy tu mówić!...
— Tak, tak!... Wracajmy do kwestyj zasadniczych! — zaczęto wołać z różnych kątów.
— Co?... Antysemityzm nie jest kwest ją zasadniczą? A ja myślę, że w antysemityzmie jak w soczewce skupia się cała społeczność, bo kto nienawidzi ten nieszczęsny, pozbawiony oj-