Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Na tem jedynem słowie polegała cała jego umiejętność języka polskiego.
Żałyński zwrócił się do Ibn Tassila.
— Ibn Tassilu, proszę cię o rękę Dżailli! — rzekł poważnym tonem.
Arab uśmiechnął się, obejmując ramieniem garnącą się doń dziewczynę.
— Wiedziałem, że się to tem zakończy! — rzekł, gładząc dłonią siwiejącą brodę. — Allach wie, co robi! Zepsuł twego ptaka, abyś ty, syn dalekiego Lechistanu, znalazł tutaj to, czego inni napróżno szukają przez cale życie! Ha! Cóż robić! Taka jego wola! Oddaję ci ją, gdyż wiem, że każdy Lechistańczyk podobny jest do sławnego emira Tadż—el—Feher. Jest szlachetny i potrafi wzbudzić miłość w sercach cór Arabistanu.