Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cała ta płaszczyzna osunie się, tworząc w połączeniu z gardzielą dotychczasowego krateru nowy krater, przewyższający znacznie objętością poprzedni!
Selwin przytwierdzająco skinął głową.
— I ja jestem tego samego zdania. Spotykałem już takie wypadki na wyspach Pacyfiku.
Przed nimi, w odległości kilkuset kroków, wyprysnął, jakby z pod ziemi, biały obłoczek.
Dawson rzucił wzrokiem na zegarek.
Dwunasta, minut dziewięć i dwadzieścia sekund — rzekł. — Zaraz się dowiemy, w jakiem tempie pracują płuca tego jegomości.
Wślad za obłoczkiem pary wypełzł z krateru gęsty, zdala już robiący wrażenie ciężkiego, dym i wzniósłszy się siłą ruchu na parę metrów w górę, począł natychmiast opadać na ziemię.
Jagger szedł pierwszy, opierając się na turystycznej lasce. Tuż za nim zdążał Wychowski. Selwin i młody Dawson szli o kilkadziesiąt kroków w tyle.
Powodem ich opóźnienia była geologiczna namiętność poważnego Eliasza Selwina. Co chwila schylał się i podnosił z ziemi kamienie