Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niu! — rzekł Jerzy, kładąc dłoń na słuchawce aparatu telefonicznego.
Amy skinęła głową.
Rozmowa trwała dość długo. Wyhowski musiał poczynić pewne zastrzeżenia co do uczestniczenia w wyprawie Amy, jak również zastrzegł sobie prawo czynienia na własną rękę dłuższych wycieczek na Oceanie.
Ambasador, dowiedziawszy się o celu projektowanej wyprawy „Ptaka Nadziei“, zgodził się na wszystko bez wahania, zapowiadając, że dzisiaj jeszcze pchnie radjodepeszę do Waszyngtonu z wiadomością o decyzji Wyhowskiego.
Wreszcie omówiono kwestję przewiezienia aparatu do Nev-Jorku.
Za dwa dni odchodził z Genui do Nev-Jorku pośpieszny statek pasażerski „Principessa Mafalda“. Statkiem tym powinien wyjechać Wyhowski i jego aparat, jeśli chce zdążyć na czas do San-Francisco.
Na zakończenie rozmowy ambasador w imieniem swego rządu i doktora Jaggera wyraził lotnikowi podziękowanie, nadmieniwszy, że znając dobrze ofiarność polską, był zupełnie pewien decyzji Wyhowskiego.
— Musimy wyruszyć dzisiaj na noc kurjerem do Spezii, a stamtąd na „Ptaku“ do Ge-