Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Główna kwatera cesarska! Wczoraj, dziś rano, bał się ogarnąć myślą tych zaszczytów, które go miały czekać, nie umiał oswoić się z myślą, jak wielkie należą mu się honory, a jakie przywileje, a teraz radby wrócił do tego zapomnienia, do tej toni legjonów, do wojska.
Tak, do wojska, bo od chwili wyciągnięcia z pod Tczewa, pułkownik nie umiał się oprzeć wrażeniom, iż przerzucono go w zgoła inny świat, inne środowisko ludzi. Toć owo śniadanie u Hervégo, podczas którego rozmowa około dwóch punktów się obracała, ambicji własnej lub obmowy towarzyszów broni! Toć kapitan Romeuf wprost przymawiał się generałowi, że mu się legja oficerska należy, a generał pocieszał Romeufa, że niech tylko trafi na humor Davousta, a patent się wyrobi sam!
Legja, legja honorowa, ów krzyż bitewnej zasługi, poczytywany przez Łączyńskiego za coś, czemu żaden laur, żaden zaszczyt dorównać nie może, co najświetniejszy klejnot szlachecki zaćmiewa, co jest ostatnim wyrazem uznania rycerskości, męstwa, bohaterstwa, snać mógł zależeć i od humoru marszałka i od przypomnienia się w porę!
Gdyby powiedziano Łączyńskiemu przed tygodniem, iż o legję można prosić, iż można się o nią przymówić, że ona nie jest tym błyskiem piorunowym wodza, który wśród bojowego zamętu potrafi dostrzec sztandar, hardo furkoczący pod gradem kul, który w piekielnym chaosie posłyszy gromkie zawołanie oficera, który rozróżni w fali skotłowanych ciał, to najdzielniejsze, najśmielej zaglądające w oczy śmierci, najprostszej szukając drogi ku ranom, ku kalectwu, Łączyński zadałby takiemu mniemaniu kłam!
Łączyński wspomniał na otrzymany dopiero co krzyż i czegoś urwał wątek myśli — przerzucając się mimowoli pod dach rodzicielski. Gdybyż tam mógł być, gdybyż mógł podzielić się temi odznakami ze swą ukochaną Maryśką! Co