Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aleksandrem. Że nawet oświadczenie Napoleona że, wbrew mniemaniu gabinetu pruskiego, do dawnych polskich ziem odkąd je poznał, nie przywiązuje najmniejszej wagi, nie sprawiło spodziewanego wrażenia. Że król wyraził chęć wysłania do głównej kwatery francuskiej generała von Kleista, lecz, zdaje się to być raczej chęcią zyskania na czasie, niż intencją podtrzymania układów. Że przeciwnie, Fryderyk wszelkich usiłowań dokłada do zawarcia najściślejszego sojuszu z cesarzem Aleksandrem i do wciągnięcia Austrji do nowej koalicji. Że od Goetzena, posła pruskiego w Wiedniu, odebrano w Kłajpedzie bardzo pomyślne listy, według których minister Stadjon w zasadzie nie uchyla się od przystąpienia do związku przeciw Francji, a to uznając niebezpieczeństwo, grożące jej wewnętrznemu spokojowi wobec wywołanego przez Francuzów zbrojenia się Polaków, i nadto, że sam arcyksiążę Karol, przez usta zaufanego generała Grünega, jaknajwyższe związkowi zapowiedział poparcie. Że, nakoniec, Bertrand musi poczytywać swą misję za skończoną i prosić albo o nowe pełnomocnictwa, albo o rozkaz wyjazdu z Kłajpedy.
Łączyński z zapartym oddechem czytał ten raport. Pułkownikowi w głowie się mieszało od nieubłaganej prawdy, bijącej z tego historycznego dokumentu. Jakaś zasłona rozdarła się przed nim i ukazała mu zgoła inny świat, świat, o którego istnieniu wiedział, lecz który uważał za coś, co musiało drżeć przed bojowym sygnałem bonapartowych zastępów.
Pułkownik po raporcie jął pozostałe papiery baczniej rozpatrywać, lecz były to przeważnie dopełnienia, objaśnienia raportu głównego: — więc odpis listu Goetzena z Wiednia, więc kopja odręcznego pisma króla Fryderyka, błagającego o ratunek cesarza Aleksandra i zapewniającego, że