Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

luntarza do imć pana Dąbrowskiego się zdeklaruję? Co?... Cesarz wzywa — tedy przy nim trzeba stanąć. Rozumiesz!... Tobie wszystko dziesięć razy powtarzaj!...
— Życie dworskie!
— Co mi acani wyprowadzać będziesz rzecz o dworskiem życiu!... Zamek wzdłuż i wszerz schodziłem — ścieżki nie znajdziesz w Łazienkach, którejbym i ja nie wydeptał... Myślisz, taki Napoleon ma to za nic!?... Walewski mu jest potrzebny i koniec. Walewski znów lada urzędem zbyć się nie da — bo nie na to siły swoje i doświadczenie poniesie, aby mu inni imponowali!...
— Czy aby na zdrowiu sobie nie zaszkodzisz!?...
— Proszę — jaka piecza! Zaszkodzić mi może jeno ten świat zamurowany, zagrodzony, to pustkowie, na którem ducha żywego znaleźć nie można!... Zdaje ci się, że już nic, krom Walewic nie widzę?... Tu zostaniemy!...
— Niczego innego nie pragnę!...
— Aha!... Uśmiecha ci się. Zdaje ci się, że codzień na promenady będziesz wyjeżdżała?!... Gdzie byłaś dzisiaj?... Może się wyprzesz?...
Szambelanowa zmieszała się.
— Jeździłyśmy z Żanetką!....
— Z Żanetką?!... Piękna i niewinna wymówka!... Za mostem na Pradze!... Z Ossolińskim!?...
— Przystał sam... pani oboźna...
— I z Gorajskim!...
— Przeprowadził nas przez most, bo nie puszczali.
— Wam tego właśnie było trzeba!...
— Chciałyśmy zobaczyć cesarza...
Pan Anastazy ochłonął nagle.
— Hm! Cale niepotrzebny pośpiech!... No i cóż, widziałyście go?
— W przejeździe! — rzekła wymijająco pani Walewska.