myślam się, że musiałaś ze sobą walczyć, lecz on wart tej walki! Twoje słowo bezwątpienia zaważy u cesarza!
I pani de Vauban, wyzbywszy się odrazu wszelkich wątpliwości, jęła roztaczać przed szambelanową całą zręczność swej wymowy, byle wzmocnić panią Walewskę w postanowieniu, utrwalić.
Szambelanowa dosyć uważnie słuchała wywodów hrabiny, nie próbując im zaprzeczać, ani też nie starając się przyznawać im słuszności. Wywody te atoli były krótkie, ile że pani de Vauban zaczęto meldować zjeżdżających gości. Hrabina, domyślając się, że ani sekundy nie wolno jej stracić z usposobienia szambelanowej, w oka mgnieniu zdecydowała się na stanowczy krok.
— Marie! — rzekła czulej. — Muszę do salonu! Domyślam się, że będziesz wolała tu pozostać?!
— Przeciwnie — pójdę z panią!
— Tak, tak masz słuszność! Admiruję cię, jestem z ciebie dumną. Skoro raz postanowiłaś — lepiej nie dręczyć samej siebie myślami, lepiej iść, niż się cofać!
— Zapewne!
— Więc, gdyby zdarzyła się okazja dziś?
Szambelanowa pobladła zlekka.
— Mówisz pani, okazja?
— Pozwól, moje dziecko! Cesarz to dziwak, dziwak skończony! Od kilku dni jest podobno zajęty bardzo... Wczoraj nawet miał zamiar zaniechać obiadu! Duroc go z trudnością namówił. A zatem niewiadomo, czy będzie miał czas przyjąć cię... W każdym razie nie troszcz się, mnie się powierz. Dotrę, wybadam i ułożę wszystko! Powiadam ci, że to dziwak! Musisz ostrożnie z nim, niema wcale rycerskich manier! Lecz przy twoim wpływie nabierze ich bezwątpienia!...
W salonie dolnym rój gości otoczył zwartem kołem panią
Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 01.djvu/334
Wygląd
Ta strona została przepisana.